Studenci przeżywają właśnie trudny czas sesji. Dla wszystkich zdających, na pocieszenie przypominamy, że Jan Bosko też zdawał egzaminy i miał na nie sprawdzone sposoby. Przytaczamy trzy nadzwyczajne zaliczenia świętego.
Ksiądz Bosko i egzaminy
W sierpniu 1834 roku, profesor Lanteri przybył z Turynu do Chieri, aby przeprowadzić końcowy egzamin. Janek poszedł od razu go odwiedzić.
– Czego oczekujesz? – zapytał go Lanteri.
– Tylko jednego: żebym otrzymał dobre oceny.
– No proszę, z jaką śmiałością ze mną rozmawia ten chłopiec!
– Oczywiście, bo ja jestem wielkim przyjacielem profesora Gozzani.
– Doprawdy? A zatem i my będziemy przyjaciółmi.
– Bardzo chętnie. Ale niech pan wie, że Gozzani wystawił mi dobre oceny.
Nadszedł dzień egzaminu i okazało się, że Janek był bardzo dobrze przygotowany. Był przepytywany z Tukidydesa i odpowiadał wspaniale. Wówczas Lanteri wziął do ręki księgę Cycerona.
– Co byśmy omówili z Cycerona?
– Co pan profesor uważa.
Lanteri otworzył księgę i wpadły mu w oko Paradoksy.
– Chciałabyś przetłumaczyć?
– Jak pan profesor sobie życzy. Znam je na pamięć.
– Doprawdy?
Janek rozpoczął recytować tytuł po grecku i potem kontynuował.
– Dosyć! – Wykrzyknął zadziwiony profesor Lanteri – Daj mi rękę, chcę żebyśmy byli przyjaciółmi naprawdę.
I zaczął rozmawiać familiarnie o rzeczach niezwiązanych ze szkołą.
Jest zatem więcej niż niezbędne, aby uczniowie modlili się do księdza Bosko przed egzaminami. Być może odmieni on ich wyobrażenie o zachowaniu i pilności.
(Memorie Biografiche, I, 326)
Szczególna pomoc przy egzaminach
Kiedy lekcje w szkole zbliżają się ku końcowi, nadchodzi czas egzaminów. Jest to okres trudny przede wszystkim dla tych, którzy bawili się w chowanego z książkami, albo bawili się ze słownikiem.
Co w takiej chwili robić? Załamać się? Rzucić się z okna? Nie ma zastępczego środka, aby wyjść cało z sytuacji. Trzeba po prostu zacząć się poważnie uczyć i modlić się. Ale do kogo się modlić? Do Boga i do Najświętszej Maryi Panny, która jest Stolicą Mądrości.
Przez cztery lata gimnazjum, oprócz inteligencji i dobrej pamięci, wydaje się, że drzemała w Janie też i inna cnota, tajemna i nadzwyczajna, która mu pomagała.
Pewnej nocy śniło mu się, że nauczyciel zadał im pracę do napisania w klasie, a on ją wykonywał. Jak tylko się obudził, przepisał to dyktando z łaciny i zaczął je tłumaczyć. Rankiem nauczyciel w klasie zadał pracę identyczną jak ta we śnie. Janek przetłumaczył wszystko, nie posługując się słownikiem. Zapytany przez nauczyciela, naiwnie mu się zwierzył ze snu, wywołując u niego wielkie zadziwienie.
Innym razem Janek oddał kartkę z pracą tak szybko, że nauczycielowi wydawało się niemożliwym, iż chłopiec pokonał tak szybko taki stopień trudności. Poprosił, aby przyniósł mu brudnopis. I kolejne zadziwienie: nauczyciel przygotował pracę zaledwie poprzedniego wieczoru, ale podyktował tylko połowę przyszykowanego tekstu. W zeszycie Janka znalazł pełny tekst. Co się stało?
Janek szczerze się przyznał, że wszystko mu się przyśniło.
Z tego i z wielu podobnych powodów nazywany był przez swoich kolegów «Śniącym».
(Memorie Biografiche, I, 253)
Siła modlitwy
W przeddzień ostatnich egzaminów dopuszczających do święceń, kleryk Bosko dowiedział się, ze będzie musiał zdawać egzamin także z dzieła, którego nie miał nawet w ręku, ponieważ sądził, że jest poza programem. Wiadomość wprawiła go w zakłopotanie. Ale on, zamiast zamartwiać się, zwrócił się do świętego Alojzego Gonzagi takimi słowami: «Widzisz dobrze, że nie chodzi o dodanie otuchy mojemu lenistwu, ale o uniknięcie niedogodności, które mogą się pojawić z powodu mojego nieświadomego zapomnienia».
Później położył się spać, a następnego ranka zupełnie spokojny stanął przed komisją egzaminacyjną, przed którą przez dłuższy czas odpowiadał na wszystkie pytania i uwagi z najwyższą precyzją.
Jeden z egzaminatorów zapytał o powód jego uśmiechu.
– Śmieję się, ponieważ do tej chwili egzaminatorzy nie robią nic innego jak zadają mi pytania z dzieła, którego nieumyślnie nie studiowałem. Do tej pory są w nim jeszcze nieprzecięte strony.
To mówiąc, wyciągnął z kieszeni nowiutką jeszcze książeczkę i pokazał ją egzaminującym.
Jeden z nich, zamiast nakrzyczeć na niego, łagodnie powiedział:
– Mój drogi, składam ci najlepsze życzenia. Módl się nadal z taką wiarą
w swojej świętej karierze, do której wstępujesz. A jeśli już teraz jesteś tak szybko wysłuchiwany, to Kościół pewnego dnia będzie szczęśliwy, że może przyjąć cię pomiędzy swoje sługi. Wówczas będzie wielkie twoje działanie dla dobra dusz.
(D’Espiney, Don Bosco, 128)