Pora na kolejną odsłonę poszukiwań prawdy o mediach. Tym razem zapraszam do zapoznania się z myślami pana Piotra Lisiewicza – dziennikarza i felietonisty „Gazety Polskiej”.
Słów kilka na temat funkcjonowania w świecie dziennikarzy. Ludzi, którzy zajmują się dziennikarstwem, katolików i niekatolików, powinno łączyć to, by być po stronie prawdy. W przypadku dziennikarza nie jest to takie proste. Funkcjonuje on w plątaninie interesów, grze ideowej i finansowej. Media bowiem w dużym stopniu rządzą tym, kto będzie miał możliwość zrobienia lepszych interesów, a kto gorszych. Z tych słów wynika, że dziennikarstwo to trudny fach. Za pewne wielu dziennikarzy stawia sobie pytanie: czy to co robię jest zgodne z moim systemem wartości? Czy to jest zgodne z prawdą, której chcę być wierny?
Dalsza część wypowiedzi pana Piotra dotyczyła zaangażowania mediów w świat polityki i ich możliwości wpływania na to, co jest powszechnie znane, a co schowane „głęboko gdzieś na dnie”. Podam przykład, który w pewnym sensie dotyczy Polski. Jest państwo, w którym działają partie polityczne „A” i „B”. W jednej i drugiej partii dochodzi do afer, przekrętów. W partii „A” zdarza się 50 przekrętów rocznie, a w partii „B” 1000. Jest też tak, że 90% mediów w tym kraju sprzyja partii „B”, a 10% partii „A”. Załóżmy czysto teoretycznie, że we wszystkich tych mediach pracują uczciwi „dziennikarze szeregowi”, którzy chcą w rzetelny sposób przedstawić rzeczywistość. Natomiast właścicielami tych mediów są ludzie, którzy są nastawieni na przeprowadzanie propagandy na rzecz swoich interesów. Istnieją tam kierownicy, szefowie, redaktorzy naczelni, którzy przydzielają dziennikarzom poszczególne tematy. Ten zwykły, młody, szeregowy dziennikarz pójdzie i opisze ten przekręt w maksymalnie uczciwy sposób. Porozmawia z jedną i drugą stroną jak to nakazuje warsztat dziennikarski, zapyta się eksperta. Odda materiał.
Media sprzyjające partii „B” rzadko będą się interesowały jej przekrętami. Czasem zamówią materiał dotyczący tych przekrętów, ale umieszczą go w gazecie na stronie 8 albo 13, albo w programie informacyjnym na końcu. Pomijając to, że przekręty obu tych partii zostaną gdzieś tam opisane, to proporcja obecności tego w mediach będzie taka, że o przekrętach partii „A” będzie głośno i wszyscy będą o nich wiedzieć, a o przekrętach partii „B” nie będzie wiedzieć prawie nikt poza tymi, którzy się specjalnie interesują tą tematyką. Ci uczciwi, szeregowi dziennikarze uczestniczą w systemie, który w całości składa się na nieprawdziwą propagandę, na fikcyjny obraz rzeczywistości.
Tak to mniej więcej wygląda, ale trzeba pamiętać, że dziennikarze są różni. Jedni pracują rzetelnie, drudzy mniej rzetelnie. W efekcie wszyscy uczestniczymy niejako w jakimś „Matrixie”, w czymś co tworzy ten ogólny obraz. Rzecz w tym, żeby starać się być w tych miejscach, w których można przyczynić się do tego, żeby służyć prawdzie. To jest moim zdaniem minimalny postulat obowiązujący świeckiego dziennikarza, który jest katolikiem.
Myślę, że nie trzeba tutaj niczego dodatkowo komentować. Zachęcam do dłuższej refleksji nad zaprezentowanym problemem.
Opracował: kl. Krzysztof Jaskólski SDB