Chwała Panu!, Bogu niech będą dzięki, ja cię-w końcu koniec, ...ale się cieszę– te oraz wiele innych, podobnych zwrotów było najczęściej słyszanych po zdaniu ostatniego egzaminu, który tym samym kończył zimową sesję egzaminacyjną. W naszym seminarium trwała ona od 14 do 29 stycznia.
Sesja była okazją do zweryfikowania swojej wiedzy – lub jej braku – z zakresu przedmiotów filozoficznych. Jej ofiarami byli wszyscy alumni pierwszego i drugiego kursu, bowiem trzeci kurs przeżywa tzw. permanentną sesję w ciągu całego roku akademickiego.
Jak zawsze, kiedy mamy do czynienia z rzeczywistością sesji, egzaminów, zaliczeń, zauważamy zwiększony stres, podwyższony poziom cukru i adrenaliny, zawyżone ciśnienie. Nie ominęło to także i nas, którzyśmy przez ostre zakuwanie (bo z pustego i Salomon nie naleje) oraz modlitwę do Ducha Świętego o dar rozumu i mądrości (rób ile możesz, resztę zostaw Panu Bogu), jak taran zaliczaliśmy i zdawaliśmy wszelkie egzaminy.
Każdy z nas, mimo tego napiętego czasu jakim niewątpliwie jest sesja, zachował pokój serca, pokładając ufność w Panu, nie spinając się wykorzystywał dobrze i co najważniejsze z pożytkiem czas. Dało się zauważyć i wyczuć, że wszyscy dawali z siebie wszystko. Jednak jak to w życiu bywa jednym szło lepiej drugim gorzej – w końcu Różne są dary łaski – pisze św. Paweł.
kl. Kamil Urawski SDB