Jak długo można na kogoś lub na coś czekać? Godziny, dni, miesiące, lata, a może… całe życie? Ciągła tęsknota  jest od zawsze wpisana w naszą egzystencję: czekamy na narodziny dziecka, na powrót do zdrowia, wyniki egzaminów. Czekamy na bliskich powracających z dalekiej podróży, wreszcie – chcąc nie chcąc – czekamy na śmierć. Możemy zatem – w ślad za papieżem Benedyktem XVI – powiedzieć, że „człowiek jest istotą czekającą”.

Aspekt czekania zostaje szczególniej ukazany w adwencie. Ten okres roku liturgicznego jest wyczekiwaniem na przyjście Chrystusa – Boże Narodzenie. Adwent oznacza zarówno przyjście jak i obecność. Przybycie i bycie… Słowa te zawierają w sobie pewne napięcie: już i jeszcze nie. Bóg  raz przyszedł na świat i wciąż jest obecny między ludźmi, przychodzi do każdego z osobna. My zaś wypatrujemy Jego ostatecznego triumfalnego powrotu i zwycięstwa życia nad śmiercią. Czy jednak rzeczywiście wszyscy na to czekamy? Pójdźmy w tym pytaniu jeszcze dalej: czy my w ogóle czekamy na coś wykraczającego poza codzienne życie?

Odpowiedź jest pozytywna, gdyż czekanie to trwała skłonność naszej ludzkiej natury: człowiek czeka zawsze  na odpowiedź, która wyjaśniałaby sens życia. Nawet jeśli się nad tym specjalnie nie zastanawiamy, to jednak  wciąż czekamy, szukamy tego, co ostatecznie objawi cel naszej egzystencji. Każde zaprzeczenie tego faktu sprowadza życie do absurdu bezsensu – a przecież to właśnie ów sens odróżnia nas od zwierząt i stanowi nasz najcenniejszy skarb.

Kto ma klucz otwierający tajemniczą skrzynię, na której dnie ukryty jest sens? Otóż jedynym, który może ją otworzyć jest Bóg, który stając się człowiekiem ukazał punkt, ku któremu  człowieczeństwo zmierza: zbawienie i życie wieczne, czyli po prostu szczęście, którego każdy pragnie. Ta odpowiedź nie została dana tylko raz, w konkretnym punkcie historii, ale objawiana jest wciąż na nowo. Od nas samych zależy, czy podejmiemy wysiłek odnalezienia tego najbardziej wyczekiwanego elementu, który ostatecznie nada pełnię naszemu życiu.

Wróćmy do postawionego na początku pytania: jak długo można czekać? Odpowiedź jest prosta: chrześcijanin jest zawsze wychylony ku przyszłości, zawsze czeka na Boga, który wskaże mu drogę do szczęścia. Czy na poszukiwanie największego szczęścia naszego życia chcemy poświęcić tylko cztery tygodnie grudnia? Może jednak warto spróbować czekać na nie przez całe życie.

kl. Michał Piechota SDB