Zygmunt Staszczyk „Muniek” z zespołu T.Love odwiedził Lądzkie Seminarium,
gdzie udzielił wywiadu dla kleryka Norberta Rosińskiego. Podzielił się z nami
swoim świadectwem wiary, opowiedział trochę o rodzinie i o swoich planach muzycznych.

Co właściwie robisz w klasztorze, pośród zakonników i księży?
Od 1999r. jestem na drodze nawracania. Nigdy nie byłem totalnie poza Kościołem,
najbardziej dalekie lata od Boga to 80-te i 90-te. Kiedyś spotkałem się
z ks. Dominikiem Chmielewskim, który mieszkał i pracował na Łomiankach
w Warszawie, a ja mieszkam w Warszawie. Był nawet moim spowiednikiem.
Przyszedł czas, kiedy chciałem pojechać do Medjugorje i ks. Dominik pobłogosławił
mi dzień przed wyjazdem. Na jakiś czas kontakt się urwał, widziałem jedynie jego
filmiki ewangelizacyjne wrzucane w internecie. Pewnego razu zadzwonił do mnie
syn z nieprawdopodobną informacją, że chce się wyspowiadać po 14 latach,
ale się wstydzi i zapytał czy mógłbym mu jakoś w tym pomóc, polecić księdza.
Skontaktowałem go z księdzem Dominikiem. Znajomi mi mówili, że spotkanie z nim
teraz jest niemożliwe, bo on po całym świecie jeździ, ale jak się okazało, Duch
Święty sprawia wielkie rzeczy, akurat w tym czasie był w Warszawie. Syn się
wyspowiadał i tak powoli kontakt z ks. Dominikiem wrócił. Mówił żebym przyjechał
z żoną do Lądu, gdzie on obecnie stacjonuje. Dałem tu wczoraj świadectwo
na spotkaniu „Only4Men”, na którym miało być 300 mężczyzn, a przyjechało z całej
Polski ok. 500. Moja żona interesuje się sztuką, a Ląd jest interesującym
miejscem, bo jest tu klasztor z XII wieku.
Głoszę świadectwa, jak mnie zapraszają, to nie jest tak, że będę jeździł i głosił jaki
to ja mądry. Słuchając kazania ks. Dominika bałem się wyjść i stwierdziłem
„co ja tutaj robię?”. W końcu stanąłem przy ołtarzu i jakoś poszło, później zbijali mi
piątki, dziękowali, ale to nic wielkiego.

Świat rock’n rolla potrafi być brudny. Cieżką rzeczą jest sobie przebaczyć błędy
przeszłości, ja miałem z tym problem, a jak jest u Ciebie z przebaczeniem
samemu sobie?
Oskarżenia pochodzą od Złego, nie powinienem się dołować tym jaki byłem,
ponieważ jestem kochany przez Jezusa, On mi przebacza. Kiedyś myślałem,
że wystarczy konfesjonał, a teraz wiem, że jest jeszcze pokuta. Nie jestem
alkoholikiem ale podjąłem krucjate wyzwolenia człowieka, podpisując ją na rok.
Zawsze było piwko, kumple, meczyk, joint, teraz jest pokuta, ale na moją miarę.
To jest mała rzecz, tak jak i ja jestem mały, nie będę Ojcem Pio, staram się zwykłymi
rzeczami czynić pokutę. Leżę krzyżem w domu, na razie 3 razy przez 5 minut udało
mi się i spraszam na siebie łaskę Ducha Świętego. Tak na prawdę dopiero w tym roku
podchodzę do wiary bardziej serio. Jest rok Ducha Świętego. Przebaczam innym,
a z kim nie jestem w stanie się spotkać, myślę że to przebaczenie dzieje się w sposób
duchowy. Kiedyś byłem jedną nogą w sferze duchowej, jedną w świecie rock’n rolla.
Zdrady, nieczystość, piwko, jointy i spowiedź. Doprowadziło mnie to do myśli
samobójczych. Z pozoru wszystko dobre dostawałem, ale potem Zły chciał żebym
myślał, że jestem beznajdziejny, abym się dołował. Wtedy napisałem piosenkę Lucy
Phere, jest to piosenka o mnie, pewnie też o wielu ludziach. Teraz postanowiłem
stanąć po jednej stronie. Z T.Love przerwałem na rok działalność, chcę przybliżyć się
do Boga, pogłębić swoją wiarę. Po 35 latach działalności, pożegnaliśmy się miło z
naszymi fanami.

Powiedziałeś mi podczas pierwszej rozmowy, żebym pomodlił się za Ciebie.
Widzę w tym, że życie wieczne jest ważne dla facetów takich jak Ty, i tych którzy
byli na spotkaniu „Only4Men”. Czy życie duchowe jest ważne dla ludzi?
Tak, istotnie świadectwo 500 mężczyzn będących na spotkaniu „Only4Men” jest
mocne. Oni chcą być mężczyznami, ale nie żeby się napinać w sensie fizycznym,
chcą być dobrymi ojcami i mężami. To jest wspaniałe świadectwo dla mnie i dla
mojej żony, rozmawialiśmy o nich razem ze sobą. Kiedyś zrozumiałem, że Jezus jest
realny, nie jest bajką to co się wydarzyło 2000 lat temu, tylko dzieje się również tu
i teraz. Jest wiele cudów na świecie, które potwierdzają istnienie Boga, to że Maryja
schodzi na obłoku w Medjugorje, też jest prawdziwe. Sądze, że ludziom potrzeba
mówić o Bogu. Wczoraj ksiądz Dominik na kolacji mówił mi, że żyjemy w czasach
ostatnich, w którym jest tzw. ostatni połów, są liczne nawrócenia o czym wiesz ty i ja.
Dzięki działalności wielu gorliwych księży wiara w Kościele wzrasta, Szatan również
walczy, no ale przegrał.

Jak się zmieniała Twoja wizja rodziny w przeciągu lat?
Tworzymy dobrą rodzinę, rozmawiam z dziećmi, z synem nie wahamy się
podejmować ważnych męskich tematów, np. dotyczących nieczystości. Nie mamy
przed sobą jakiś oporów. Mieszka 2 km ode mnie w Warszawie, przyjeżdża
na obiady. Jeśli chodzi o moją żonę Martę, to dziękuję Bogu, że się nie rozwiodłem.
Małżeństwo jest dzisiaj niemodne, bo trzeba zmienić żonę starszą na młodszą.
Nie wyobrażam sobie, że teraz nie mógłbym przystępować do sakramentów, byłoby
to dla mnie straszne. Uświadomiła mi to pewna osoba, kiedy miałem wątpliwości co
do rozwodu. Teraz cieszę się, że razem tworzymy rodzinę z naszą córką Marią
i synem Jankiem. Za rodziców dziękuję, że żyją. Mają po 80 lat, wielu znajomych już
nie ma rodziców. Napisałem o nich piosenkę na ostatniej płycie.

Muzyka to mocne narzędzie do wpływania na ludzi, kiedyś walczyłeś nią
z systemem. Czy po roku przerwy związanym z nabieraniem sił i przybliżaniem
się do Boga, masz jakieś plany, by łączyć muzykę z ewangelizacją?
Napisałem piosenki „Lucy Phere”, „Bóg”. Pewna 22 letnia dziewczyna napisała mi,
że dziękuje za piosenkę „Moi Rodzice” z ostatniej płyty. Śpiewanie o rodzicach
to rzadkość na scenie rockowej. Inni mi to wytykali, że nie pasuje takich rzeczy
wykonywać, a ja po prostu napisałem to z serca. Pewien chłopak powiedział mi,
że dzięki mnie sie nawrócił. Zdziwiony byłem, jak to „dzięki mnie?”. Opowiadał mi
o takiej Mszy z modlitwą o uzdrowienie w Częstochowie i poprosił żebym przyjechał
na nią, no to ja z Warszawy przyjechałem na tę Mszę, bo mnie małolat zaprosił. Masz
rację, muzyka to dobre narzędzie, silnie oddziałuje. Ten rok może jest dla mnie
najważniejszym rokiem, tego nie wiem. Zapewne wrócę do T.Love, znajomi
podsyłają mi utwory, nie tylko muzycy z T.Love. Muszę planować na przyszłość,
jestem doświadczonym muzykiem i to jest konieczne, abym planował. Chcę stworzyć
nowy album w 2019 r. pt. Zygmunt Staszczyk, jak mi w dowodzie dano. Będzie
to akustyczny album, ale nie tylko w charakterze ballad, odejdę od elektroniki, rifów
typowych dla T.Love. Będę prosił Ducha Świętego o światło w pisaniu tekstów, nie
gram na żadnym instrumencie, ale pisanie jest dla mnie ważną częścią życia,
podchodzę do tego na poważnie. Oczywiście nie będzie to oazowe granie. Kiedyś
pewien charyzmatyczny ksiądz powiedział mi, że Bóg błogosławi mojej twórczości.
Nie oznacza to, że teraz będę pysznił się i chodził krzycząc, że Bóg mi błogosławi,
ale pozwolę, by On oświecał mnie swoją mocą.

U Salezjanów mamy tradycję mówienia słówka na dobranoc. Jest to krótka
myśl, tak żeby zakończyć z nią dobrze dzień. Czy masz jakieś takie dobre słowo
na koniec dla czytelników, zwłaszcza młodych?
Odmawiajcie różaniec. Sam jestem początkujący, od 5 lat odmawiam go
i przekonałem się do niego. Maryja jest pierwszą pośredniczką do Nieba

                                                            
                             

 

 

 

                              Klikając na zdjęcie poniżej
                     oglądniesz świadectwo Muńka z Lądu
podczas spotkania „only4men”