pasjaParę dni temu, jak codziennie rano, udałem się do kaplicy. Niby wszystko było takie same – kaplica ta sama, współbracia ci sami, nawet Pan Jezus w Tabernakulum wyglądał jak zawsze. Jednak coś było nie tak. Wszystko szybko się wyjaśniło. Prorok Joel po raz kolejny zawołał: „Dmijcie w róg na Syjonie, zarządźcie święty post, ogłoście zgromadzenie”.

No wszystko ładnie pięknie, ale w sumie to o co tyle krzyku? Po co ten cały popiół na głowach? Po co mam się ograniczyć w jedzeniu i to jeszcze mięsa nie jeść? Po co mam zrobić jakieś postanowienie, o którym albo szybko zapomnę albo i tak nie wypełnię? Po co mam iść na jakąś pustynię serca i szukać Boga w ciszy? I na co komu dziś potrzebny jakiś czas udawanego smutku i przygnębienia? No właśnie: po co?

Wielki Post jest potrzebny. Zaskoczony? W dobie wszędobylskiego krzyku o wolność, o szeroko rozumianą zabawę, o jak najszybsze zaspokajanie swoich potrzeb, takie stwierdzenie brzmi co najmniej dziwnie i śmiesznie. A jednak zawiera w sobie głęboką prawdę. Warto się nad tym wszystkim spokojnie zastanowić. Bo przecież czy można tak naprawdę poznać siebie w momencie, gdy wokół zgiełk, krzyki i zabawa? Czy można tak naprawdę poznać swoje serce, gdy zewsząd nas atakują pseudoeksperci od pseudowartości? Czy wreszcie można być tak naprawdę szczęśliwym bez Boga w sercu? A przecież już Ignacy Loyola wołał, że Bóg przemawia w ciszy!

Jako ludzie boimy się – odważmy się użyć tego stwierdzenia – samych siebie. Boimy się tego, co kryje nasze serce. Boimy się jacy naprawdę jesteśmy, bo przecież możemy zostać niezaakceptowani przez innych. Boimy się odstawać, wyróżniać, iść pod prąd. I nade wszystko boimy się Boga, boimy się Go szukać, odnajdywać, poznawać. Boimy się, bo nie znamy ani Jego, ani samych siebie.

Czas Wielkiego Postu to nade wszystko czas powrotu do Boga oraz czas uświadomienia sobie własnej słabości i małości. To czas, w którym pierwszą cnotą staje się pokora – tak znienawidzona i przekształcona przez wielkich tego świata. Właśnie aby wyćwiczyć się w cnocie pokory, Kościół proponuje, zgodnie z wielowiekową Tradycją, formy umartwienia jakimi są post jałmużna, czy zachowanie milczenia. Mają nam one pomóc w poznaniu nas samych, naszej otwartości na drugiego człowieka i na samego Boga.

Może te argumenty Cie nie przekonują, w zasadzie to nie muszą. Ważne w tym wszystkim jest to, abyś w sercu zadał sobie kilka pytań: czy moje życie, takie jakie w tym momencie jest, daje mi szczęście? Czy to szczęście wypełnia Ci całe Twoje serce? Dlaczego?

Obyś potrafił z wiarą i w prawdzie o sobie samym odpowiedzieć na te pytania.

kl. Michał Słojewski SDB