Pierwsze przymrozki, opadające pożółkłe liście, kramy z chryzantemami i niezliczonymi modelami zniczy to obrazy, bardzo silnie kojarzące mi się z listopadem. Choć typowa jesienna pogoda i ogólna tendencja depresyjno-melancholijna nie zachęcają do radości, to jednak liturgia Kościoła po raz kolejny proponuje nam marsz pod prąd kulturowych nastrojów.
Do stałych elementów serwisów informacyjnych pierwszego listopada każdego roku należą m. in. relacje z policyjnej akcji „Znicz” oraz mniej lub bardziej szczegółowe informacje o nabożeństwach na najważniejszych polskich nekropoliach. Zwykle programy te kończy również kilkuminutowa prezentacja sylwetek znanych osób ze świata polityki, kultury czy sportu, którzy opuścili nas w minionym roku. Nostalgiczny podkład, kadr na znicz, ciemny ekran i… nic? Pustka?
Uważam, że ten schemat bardzo dokładnie odwzorowuje sposób patrzenia wielu z nas na śmierć i przemijanie. Wielu z nas ten temat przerasta, bo dotyka przestrzeni, w której nie bardzo mamy orientację. Zatrzymujemy się na tym, co na ziemi, czyli bólu, rozstaniu i żałobie. Skupiamy się na śmierci, zamiast spojrzeć o krok dalej. Tak naprawdę receptę wypowiadamy podczas cotygodniowego Credo: (…) oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. Kiedy spojrzymy w ten sposób na świętowanie dnia Wszystkich Świętych, to stając nad grobami naszych bliskich wyznajemy przede wszystkim nadzieję, że kiedyś spotkamy się wraz z nimi w radosnym klimacie nieba.
Dlaczego zatem jako chrześcijanie obchodzimy tę uroczystość, skoro tak naprawdę o naszej wierze, nadziei i miłości mamy świadczyć codziennie? Gdy spotykamy się w gronie rodziny na cmentarzach, nad grobami nieżyjących już rodziców, rodzeństwa, dziadków, Kościół chce nam przypomnieć o naszej komunii ze zmarłymi. Czyli o tym, że każdy z nas, będąc jeszcze tu na ziemi, może pomóc im dostać się do nieba. Mamy do tego szereg narzędzi, z których najważniejszymi jest modlitwa i możliwość uzyskania odpustu za konkretną duszę. Warto z nich skorzystać, a być może kiedyś, po naszej śmierci, ktoś nam pomoże ukrócić karę czyśćcową.
Naukowcy i lekarze ogłosili jesień najbardziej depresyjnym czasem w ciągu roku. Liturgia Kościoła w uroczystość Wszystkich Świętych daje nam prosty i skuteczny lek zabezpieczający nas przed chandrą i poczuciem przygnębienia. Kiedy będziemy się modlić za naszych zmarłych czy oddawać refleksjom nad przemijaniem i kruchością życia, nie zapomnijmy o tym, że najważniejszym przesłaniem pierwszych dni listopada jest nadzieja na to, że także nas czeka zmartwychwstanie i święta wieczność.
Kl. Michał Jeszke SDB