Idziesz kodomenica delle palme 2rytarzem, wokół ciebie asystenci, ochroniarze, mnóstwo głosów, słuchawka w uchu odlicza ci czas do wejścia na scenę, atmosfera napięta, pełna ekscytacji, stukają obcasy drogich butów, ekstrawaganckie stroje, zapach ekskluzywnych perfum. Dochodzisz do wielkich drzwi, zatrzymujesz się przed nimi… głęboki oddech… otwierają się i wychodzisz na scenę…

Oślepiający błysk reflektorów, w uszach dudnią oklaski, okrzyki powitalne, asystent prowadzi cię do mównicy, stajesz przed mikrofonem, aplauz nie milknie, tysiące ludzi wiwatują na twoją cześć, chcesz przemówić, podnosisz rękę i… zapada cisza. Ludzie chcą usłyszeć co masz do powiedzenia…

„Jesteście cudowni, wspaniali, dziękuję za przybycie, kocham was!” – na twoje słowa tłum szaleje, wiwaty nie mają końca, ale po pewnym czasie stukasz w mikrofon i oklaski powoli  milkną. Słuchacze chcą usłyszeć coś więcej, coś dobrego, pochlebnego.

„Ale wspanialszy od was jest Jezus Chrystus, jedyny, doskonały, Pan i Bóg nasz! Musimy być tacy jak On, musimy zmienić nasze życie!”

Cisza… taka, że aż bolą uszy… tłum zamarł… sparaliżowany… zszokowany…”Co?!”, „Jak śmiesz!!”, „Jakim prawem?!”, „Skandal!”, „Ciemnogród!”, „Agent Watykanu!”…paparazzi

„plask…” – zgnieciony pomidor czerwieni się na twojej drogiej marynarce… „plask!” – po twoich nażelowanych, wymodelowanych włosach spływa jajko… „plask!”, „plask!”, „plask!”, pomidor na spodniach, na butach… Strach… ból… przerażenie… ucieczka…

 Jezus Chrystus wjeżdżający do Jerozolimy był witany jak król. Miał prawo rekwirować osła, słano przed nim płaszcze, niecierpliwie witano okrzykami radości. Wszyscy spodziewali się króla, władcy, który miał wyzwolić Żydów spod panowania rzymskiego. W chwili wjazdu był On celebrytą, gwiazdą, liderem, każdy chciał Go zobaczyć, przywitać.

Po kilku dniach ci sami ludzie opluwali Jezusa, krzyczeli „na krzyż z Nim”, „ukrzyżuj!”. Gwiazda zgasła… celebryta stał się wrogiem. Cóż takiego się stało? Skąd ta zmiana w nastawieniu?

Chrystus okazał się być niewygodnym dla innych, gdyż Prawda, którą głosił nie była taką, jak sobie ludzie wyobrażali. Oni byli zainteresowani Mesjaszem, który przejmie władzę polityczną, uwolni spod panowania Rzymian, stworzy raj na ziemi. Tymczasem Jezus poszedł inną drogą pokazując, że w życiu prawdziwą batalię trzeba stoczyć o wolność wewnętrzną, wolność od grzechu i zniewolenia, by móc z krainy śmierci przejść do życia. Ta droga ku życiu prowadzi nie inaczej jak tylko przez Krzyż: potrzeba umrzeć by móc żyć. Ten paradoks staje się zrozumiały dopiero w chwili Zmartwychwstania, gdy okazuje się, że śmierć została pokonana. Czyż nie jest to wspaniała nowina? Dobra Nowina? A jednak niewygodna, niechętnie przyjmowana, zarówno dwa tysiące lat temu jak i dzisiaj, kiedy wydaje się, że wielu nie jest zainteresowanych niczym więcej ponad „tu i teraz”, ponad „jeść, pić i bawić się”…krzyż droga

Rozpoczynamy dzisiaj Wielki Tydzień, tydzień pozornych absurdów: Bóg triumfalnie witany, Bóg ukrzyżowany, Bóg zwyciężający śmierć. To dobry moment na zastanowienie się, kim jest dla Ciebie Chrystus? Czy potrafisz przyjąć Boga nie tylko wtedy, gdy jest Ci pomocny, wygodny, ale również wtedy, gdy stawia wymagania, gdy ci mówi: „zmień się, zrób coś ze swoim życiem”. Powiesz, że nie mówi… oj, mówi, mówi i ty doskonale go słyszysz w głębi własnego serca, ale boisz się przyznać, boisz się umilknąć, aby Go usłyszeć. Boisz się… bo może powiedzieć coś niewygodnego, trudnego, wymagającego.

„Jesteśmy wezwani do naśladowania Mesjasza, który nie zapewnia nam łatwego ziemskiego szczęścia, ale szczęście nieba, błogosławieństwo Boga. Musimy więc zadać sobie pytanie: jakie są nasze prawdziwe oczekiwania? Jakie są nasze najgłębsze pragnienia, z którymi przybyliśmy, aby świętować Niedzielę Palmową i rozpocząć Wielki Tydzień? Niech Niedziela Palmowa będzie dla was dniem decyzji, decyzji przyjęcia Pana i pójścia za Nim aż do końca, decyzji, by uczynić z Jego męki, śmierci i zmartwychwstania sens waszego chrześcijańskiego życia”. (Benedykt XVI, homilia z Niedzieli Palmowej, 01.04.2012)

kl. Michał Piechota SDB