Poprawczak, bo tak tego typu placówki są skrótowo nazywane, najczęściej nie kojarzy się pozytywnie. Nieletni przestępcy odsiadujący kary za grzechy młodości, degeneraci, itp… Jednak po bliższym zapoznaniu okazuje się, że są to, najzwyczajniej w świecie, młodzi ludzie, często nawet dzieci, którzy pogubili się w swoim życiu. Nierzadko stało się tak ze względu na deficyty miłości w rodzinnym domu, trudne relacje panujące w rodzinie, czy traumatyczne przeżycia związane chociażby z popełnieniem samobójstwa przez jednego z rodziców. Sytuacji, które popchnęły tych chłopaków na drogę przestępstwa, mogło być wiele i trudno je generalizować, gdyż każdy wychowanek to osobna historia życia. Istotne jest jedno: ich pobyt w Zakładzie Poprawczym jest skutkiem tego, że dorośli, na których ci młodzi ludzie liczyli, zawiedli na którymś etapie ich dorastania.
Dwa wyjątkowe dni, z których pierwszy poświęcony był budowaniu relacji, czyli prostemu „byciu z chłopakami”, oraz dzień „duchowy” oparty na sakramencie pojednania i Eucharystii. Wychowankowie Zakładu bardzo chętnie brali udział w grach, gdzie przy piłkarzykach, bilardzie czy tenisie stołowym „testowali” księży. Było także wiele rozmów indywidualnych, wiele pytań, wiele wątpliwości, wzruszeń, uśmiechów…
Takie momenty są potrzebne młodym salezjanom, by mogli lepiej poznawać przyszłe środowisko pracy, ale przede wszystkim, by uczyli się jednej, fundamentalnej sprawy: wrażliwości na cierpienie młodych ludzi i uczyli się tego, w jaki sposób ofiarować im miłość….
kl. Michał Piechota SDB