Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym (Łk 21,36)
Adwent to czas ćwiczenia się w umiejętności czekania niestrudzonego.
W chrześcijaństwie zawsze wypatrujemy Pana, bo On obiecał, że przyjdzie powtórnie, powróci. Trudno jest czuwać nieustannie, nudzimy się oczekiwaniem, tracimy czujność, wątpimy w obietnicę, nie dowierzamy.
Ludzkość już trochę czeka – dwadzieścia wieków. Wobec lat trwania świata to niewiele, subiektywnie dla nas to bardzo wiele, wystarczająco dużo, by uznać, że Bóg może jest, ale nie przyjdzie tu nigdy, tak widzialnie i w triumfie.
A jednak pierwsza zapowiedź się wypełniła. Pierwsze przyjście w ukryciu stało się faktem, prorocy i Pisma mieli rację, Mesjasz, Syn Boży, zamieszkał pośród nas i, zmieniły się nasze serca i świat się zmienił.
Adwent łączy te dwa wydarzenia w słowie.
Czekamy na powtórne przyjście Pana, wyostrzamy swoją czujność, uczymy się żyć tak jakby On JUŻ nadchodził. Ale również wspominamy pierwsze przyjście, więcej, przygotowujemy się, by UOBECNIĆ je w świętej liturgii.
Zapowiedziany pierwszy raz – przyszedł, Słowo stało się po wiekach Ciałem. Teraz też obietnica padła, i Słowo się wypełni po wiekach, bo już raz się wypełniło, nie może być inaczej..
Adwent to czas życia w tęsknocie, w pragnieniu, w wpatrzeniu w niebo. W ożywionej pewności nadejścia Pana.
I nasza codzienność. Rozpięta między pierwszym i drugim przyjściem. Też jest czasem nawiedzenia, nieustannego przychodzenia Chrystusa. Uczymy się czujności i czuwania, by nie rozminąć się z Panem w zwyczajnym.
Pan przyszedł, PRZYCHODZI, i przyjdzie.
– ten moment w liturgicznym obchodzie uobecnimy,– ten fakt nieustannie celebrujemy w liturgii życia codziennego,– tego staramy się uczyć, tej prawdzie podporządkować swój styl życia tak, by być ciągle gotowym.
Wiara chrześcijanina ma być tak wielka, by zaowocowała tęsknotą za Jezusem. Nie trwogą, czy pragnieniem odwleczenia, ale świętą niecierpliwością:.
, tak, daj łaskę, szczęściem jest JUŻ spotkać Jezusa, zaznać zbawienia do końca. Adwent ma pomóc nam nawrócić się zw tym życiu i skierować się.
Jak dobrze było, gdy Pan był pierwszy raz pośród nas, wszystko stawało się inne, ta inność i pełnia ma być doprowadzona do końca, chcemy tego, dlatego wołamy.
Wiele rzeczy przeszkadza nam jednak właśnie w taki sposób patrzeć. Spoglądamy często w ziemię, tylko, a jeżeli w niebo, to może z lękiem, czy nieufnie. Tak jest, bo. Nie mamy tej lekkości, tegoku Panu, na spotkanie z Nim. Jest coś z niedowierzania, marazmu, przeraźliwego przejęcia się tymbez żadnego dystansu. Jezus mówi o.
Karmienie zmysłów i ciała spłaszcza wizję rzeczywistości, uziemia. Syci najniższe głody, wprowadza w ociężałość duchową, stajemy się konsumentami małych rzeczy, które reklama i sposób życia tego świata ukazują jako bardzo wielkie i godne ofiarowania im całej swej uwagi. Przeżywamy życie często bez dystansu – tylko w.
Jeżeli nie ma doświadczenie miłości Pana, jeżeli nie ma tęsknoty, jeżeli nie ma niecierpliwego czuwania, jeżeli jest tylko smakowanie materii zmysłami.
to może być paruzja, a może być to śmierć cielesna.zawsze jest już..
Ale Adwent nie jest czasem eskalacji strachu, nie jest czasem nawrócenia w sensie wielkopostnym. Jeżeli jesteśmy wzywani do innego życia, to z motywacji tęsknoty, oczekiwania na swoje spełnienie. Czuwamy z bojaźnią, ale dlatego, że zostaliśmy pokochani, i kochamy, i nie chcemy być nieprzygotowani, gdy przyjdzie PEŁNIA życia. Pragniemy bowiem, gdy, stanąć oczyszczonym i wyzutym z tego, co mogłoby nas od Niego oddzielić.
Ks. Jerzy Mikuła, SDB